MARZENIE SZCZAWNICKIE
Wreszcie! Wreszcie dotarłem do legendarnej Muzycznej Owczarni.
Miejsce, które zachwyciło na tyle Nigela Kennedy'ego, że nie tylko gra tam stale, ale i postanowił w pobliżu pobudować swój dom.
Wreszcie! Wreszcie dotarłem do legendarnej Muzycznej Owczarni, którą w Jaworkach, za Szczawnicą, wyczarował malarz Wieńczysław Kołodziejski. Miejsce, które zachwyciło na tyle Nigela Kennedy'ego, że nie tylko gra tam stale, ale i postanowił w pobliżu pobudować swój dom.
Miejsce, w którym występowali niemal wszyscy: Grażyna Auguścik, Hanna Banaszak, Janusz Muniak, Jarek Śmietana, Zbigniew Namysłowski, Bennie Maupin (wystarczą dwa tytuły: "Bitches Brew" Milesa Davisa, "Headhunters" Herbiego Hancocka), jak i Kroke (jego muzycy zapisali: "To miejsce daje wiarę w świat i ludzi, w życie"), a teraz Motion Trio. Zaproszeniu tej trójki oprzeć się nie mogłem, zwłaszcza że muzycy inaugurowali tego wieczoru swe 15-lecie. Okazja była zresztą podwójna, jako że Paweł Baranek, najmłodszy z nich, kończył tego dnia 33 lata.
Ale zanim wznieśliśmy stosowne toasty - i to znakomitą miodówką, którą jako spécialité de la maison serwuje gospodarz, trio dało znakomity koncert, bodaj najdłuższy w swej karierze, bo aż trzygodzinny. A na dodatek z premierami! Były zaaranżowane na trzy akordeony przez Janusza Wojtarowicza "Tańce węgierskie" Brahmsa i II "Rapsodia węgierska" Liszta, i jego słynne "Marzenie miłosne" nr 3, które podchwyciła, nucąc, publiczność.
Owacja na stojąco, po jakże licznych bisach, była w tej sytuacji czymś naturalnym, jak i tort z napisem "100 lat muzyki", ufundowany przez rodzeństwo Helenę i Nicolasa Mańkowskich. Rodzinę, która odzyskawszy szczawnickie dobra, zostawiła Francję, by przywracać sławę pienińskiemu uzdrowisku. Na razie uruchomili w pochodzącym z 1938 roku budynku hotel "Modrzewie" (jedyny 5-gwiazdkowy hotel w Pieninach), który w czasie II wojny dawał schronienie polskim arystokratom, a już jesienią otworzą "Dworzec gościnny", wzniesiony w 1864 roku. Wybudowany z drewna modrzewiowego, z mnóstwem ganków, galerii i wieżyczek, był architektoniczną perłą, miejscem, gdzie kwitło życie artystyczne i towarzyskie, gdzie wystawiano sztuki teatralne, gdzie odbywały się koncerty i bale dobroczynne. Pożar z roku 1962, wówczas w budynku mieściło się Muzeum Pienińskie, strawił obiekt doszczętnie. Przez lata nie było środków, by go odtworzyć. I teraz rodzeństwo Mańkowskich, na czele z najstarszym Krzysztofem, spadkobiercy byłego właściciela uzdrowiska - hr. Adama Stadnickiego - postanowiło przywrócić "Dworzec" miastu, a i Polsce, bo marzy im się, by znów przyciągał artystów i publiczność, także z daleka. Wszak to tu występowała Helena Modrzejewska, tu objawiał swój talent Stefan Jaracz. Słuchając opowieści pp. Mańkowskich, którzy oprowadzili nas po wnętrzu, gdzie trwają intensywne prace, oglądając komputerowe wizualizacje misternie zaprojektowanych wnętrz, już wyobrażałem sobie, jak fantastyczny koncert da tam Motion Trio. A da! Sala na 400 osób jawi się arcypięknie. Tak więc z jednej strony zgrzebna, acz kultowa, Muzyczna Owczarnia, z drugiej stylizowane na koniec XIX wieku, w pełni nowoczesne, klimatyzowane sale "Dworca gościnnego". Myślę, że władze Szczawnicy już zacierają ręce z radości widząc, jak rośnie atrakcyjność uzdrowiska.
A tymczasem Motion Trio już pognało do francuskiego Nantes na kolejny festiwal La Folle Journee, podczas którego da 14 koncertów. Rok temu trzej krakowscy akordeoniści wrócili stamtąd z gotową, wspaniałą płytą z muzyką Chopina; teraz - jeśli wszystko dobrze pójdzie - nagrają, to już 1 marca, krążek live z muzyką Bramhsa i Liszta właśnie oraz własną. Po premierowych zwiastunach można wróżyć, że będzie to kolejny sukces Wojtarowicza, Baranka i Gałażyna. Prywatnie z radością myślę, że spotkamy się 22 lutego w Operze Krakowskiej podczas koncertu, w którym ci wirtuozi akordeonu zagrają, jak latem w Gdańsku, również z Leszkiem Możdżerem. Bilety na ten koncert poszły w okamgnieniu, co cieszy mnie nie tylko jako gospodarza wieczoru, ale także, i to bardziej, jako dziennikarza, który o Motion Trio pisze od przeszło dekady, kibicując jego coraz bardziej światowej karierze. I nie jest już ona tylko marzeniem.
Wacław Krupiński: KULTURAŁKI
04.02.2011
WACŁAW KRUPIŃSKI