FINAŁ SOLIDARITY OF ARTS
KONCERT MICHEL NYMAN BAND I MOTION TRIO W POLSKIEJ FILHARMONII BAŁTYCKIEJ
Muzyczny finał Solidarity of Arts, czyli wspólny koncert Michel Nyman Band i Motion Trio w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku, był, jak na końcowy akcent przystało, zdecydowanie fajerwerkiem, nie niewypałem Współczesnym filharmoniom często się zdarza przekraczać niewidoczną, choć czasem boleśnie wyczuwalną granicę pomiędzy sztuką a komercją. Przed czwartkowym koncertem można było mieć o to obawy, ale równowaga pomiędzy artystycznym przeżyciem i rozrywką została zachowana i w pełnej sali gdańskiej filharmonii głębsze doznania harmonijnie się przeplatały z wybuchami świątecznej radości. Z pozamuzycznego przebiegu koncertu warto przytoczyć słowa prowadzącego wieczór Krzysztofa Materny, który umotywował nieobecność na sali prezydenta Lecha Kaczyńskiego faktem, iż jest on jedyną osobą w państwie, która obowiązkowo musi mieć włączony przez całą dobę telefon komórkowy. Żart padł na podatny grunt, choć nie miał szczególnie solidarnościowego posmaku. Taki jednak jest Gdańsk, a Materna wie doskonale, gdzie i do kogo mówi. Michael Nyman jest kompozytorem wywodzącym się z kręgu współczesnej muzyki poważnej, ale największe sukcesy święci na polu muzyki filmowej. Dwa miliony sprzedanych egzemplarzy jednej płyty, ścieżki dźwiękowej do filmu "Fortepian", to nakład zupełnie abstrakcyjny dla lwiej części światowych kompozytorów, nawet tych uważanych za gwiazdy. Brytyjski kompozytor i pianista takie wątpliwości ma jednak za nic, konsekwentnie idąc swoją ścieżką pomiędzy twórczością dla elity i mas. Nie znaczy to jednak, że można zarzucać mu jakiś rodzaj zgniłego kompromisu. Kompozytor wywodzi się z minimalizmu, kierunku uwzględniającego postmodernistyczną wrażliwość wyhodowaną na muzyce pop i telewizji. Doskonale wie zatem, że poważniejsze treści należy opakowywać w błyskotliwą formę, w innym przypadku artysta skazuje się na marginalizację. Nyman bynajmniej nie ukrywa, że zależy mu na uwadze publiczności - w składzie prowadzonej przez niego orkiestry kameralnej Michael Nyman zasiadło kilkanaścioro ekscentryków płci obojga. Odnosiło się wrażenie, że o każdym z muzyków, którzy wystąpili w Gdańsku, samym Nymanie i trzech młodych Polakach z grupy Motion Trio można by nakręcić osobny film. Nietuzinkowe, intrygujące twarze, dziwne grymasy na estradzie paradoksalnie nie odciągały od muzyki, ale pozwalały się na niej skupić - po prostu dzisiejszy słuchacz oprócz fonii potrzebuje wizji. Koncert był montażem fragmentów kompozycji filmowych Nymana i jego muzyki autonomicznej, ale trudno było obie te grupy rozróżnić. Podstawowym elementem każdej kompozycji Nymana jest prosty, kilkuakordowy motyw, który podlega różnorakim przetworzeniom, ale niepodzielnie króluje nad całością, obsesyjnie, katarynkowo powracając - przy takiej konstrukcji kluczowa jest barwa dźwięku, a tę muzycy obu połączonych zespołów czarowali w sposób niezrównany. Niecodzienny skład instrumentalny, z kontrabasem, zastąpionym przez gitarę elektryczną, rozbudowaną sekcją dętą przy skąpo dozowanych smyczkach, a do tego centralnie usytuowanym trio akordeonowym, wykreował tego wieczoru niepowtarzalny klimat.
ARCH- autor tekstu: ARCH